D. Od jak dawna boisz się wysokości?
M. Od 2000 r. Pamiętam dokładnie ten moment. Byłem z rodziną u znajomych, którzy mieszkają w bloku na VIII piętrze. Siedzieliśmy przy stole, jedliśmy, rozmawialiśmy. Tak jak to zwykle bywa na takich imprezach. Nagle poczułem, że zaczyna mi się kręcić w głowie. Ręce miałem spocone a twarz całą czerwoną (o czym powiedziała mi później żona). Poczułem, że jeżeli dłużej pozostanę w tym mieszkaniu to stanie się coś strasznego. Nie bardzo wiedziałem co, ale strach osiągnął apogeum i musieliśmy szybko wrócić do domu.
D. A co działo się później?
M. Co ciekawe, że w swoim mieszkaniu (mieszkamy na I piętrze) poczułem się normalnie, strach ustąpił, ciśnienie wróciło do normy. Normalny stan. Tak jakby wcześniej nic się nie zadziało. Byłem zadowolony, że wszystko jest w normie ale i zaniepokojony co się dzieje.
D. Poszedłeś do lekarza? Radziłeś się kogoś?
M. Nie. Zbagatelizowałem to. Wydawało mi się, że ten incydent nie powtórzy się. Ale niestety powtórzył się i to dość szybko.
D. Co się takiego stało?
M. Jechałem windą na X piętro do kolegi. Nagle poczułem się nieswojo. Spocone ręce, przyśpieszony oddech. Miękkie nogi i strach. Potworny strach, że nie dam rady wjechać na to piętro, że coś się ze mną stanie, chociaż nie potrafiłem powiedzieć co takiego. Zjechałem na parter. Odwołałem wizytę, podając jakiś głupi, pierwszy lepszy powód, który przyszedł mi do głowy.
D. Czy to był ten moment, żeby zasięgnąć porady lekarza?
M. Tak. Za namową żony poszedłem do lekarza rodzinnego. Po dłuższej rozmowie, stwierdził, że powinienem umówić się na wizytę u psychiatry, że prawdopodobnie cierpię na akrofobię.
D. Poszedłeś?
M. A skądże. Przestraszyłem się. Ja do psychiatry? Przecież nie jestem wariatem. Wiesz takie stereotypowe myślenie Polaka. Potrzebny był kolejny raz, żeby przekonać się, że psychiatra będzie konieczny. Znowu nie mogłem wjechać windą na VIII piętro w pracy. Przestraszyłem się. To zaważyło, ze zdecydowałem się na wizytę u psychiatry.
D. No i jak to przeżyłeś?
M. Trafiłem na bardzo rozsądnego lekarza, który mi opowiedział sporo o akrofobii. Powiedział, że muszę się leczyć. Zaproponował, że może ze mną pojechać do domu, żebyśmy razem wjechali windą. To było miłe ale nie skorzystałem. Dostałam jakieś farmaceutyki. Nie pamiętam jakie ale pamiętam, że się kiepsko po nich czułem więc dosyć szybko odstawiłem.
D. I co było później?
M. Później było już tylko gorzej. Nie brałem leków. Chodziłem na psychoterapię. Ale zrezygnowałem dość szybko, bo nie bardzo mi to odpowiadało. Czyli przestałem robić cokolwiek, żeby ten swój stan poprawić. Bałem się, nie chciałem sobie pomóc. Nie wiem dlaczego. Dzisiaj sytuacja jest taka, że nie mogę odwiedzać nikogo kto mieszka powyżej II piętra. Kontakty z rodziną i znajomymi zostały zminimalizowane prawie do zera. Żona jeździ wszędzie sama. Boję się wsiąść do samolotu. Zostaje mi tylko samochód i pociąg. No cóż tak już chyba zostanie. Nie potrafię się przełamać, jeśli chodzi o leczenie. Nie wiem dlaczego. Wszystko się zmieniło. Nie pracuję, bo ciężko znaleźć pracę na parterze czy na I piętrze. Praktycznie jestem na utrzymaniu żony. Do emerytury mam jeszcze wiele lat. Nie zastanawiam się jak to będzie wyglądało dalej. Nie chcę się denerwować na zapas.
D. W chwili obecnej nie można jednoznacznie wytłumaczyć, skąd się bierze lęk wysokości (akrofobia). Nie ma jednoznacznej odpowiedzi co do przyczyn powstania lęku wysokości. Niektórzy naukowcy twierdzą, że człowiek po prostu nauczył się bać będąc na znacznych wysokościach i trudno uporać mu się teraz z paraliżującym strachem. Aktualne wyniki badań psychologicznych podkreślają raczej znaczenie wrodzonego instynktu. Człowiek ewolucyjnie został przystosowany, by bać się upadku, który stanowił potencjalne zagrożenie i niósł ryzyko zranienia czy śmierci. Lęk wysokości stał się mechanizmem adaptacyjnym, który warunkował przeżycie. Ewolucyjne podejście zakłada, że każdy człowiek nosi w sobie zadatki do strachu przed byciem na wysokościach. Różnimy się między sobą jedynie natężeniem odczuć z tym związanych, a termin „akrofobia” należy rezerwować dla najcięższych przypadków. Tyle literatura naukowa. Do dziś trwaja jednak badania, których zadaniem jest wykazanie, co naprawdę jest przyczyną pojawienie się lęku wysokości. Może wówczas łatwiej będzie leczyć tę przypadłość, która dotyka wielu ludzi.